Mam przed sobą kilka zadań do wykonania. I to nawet nie tak, że mi się nie chce. Tylko nie wiem, od czego zacząć, a wiele z nich, choć nie wszystkie, są czasochłonne. A - jakby mało było - książka czeka. Książka też nie na jeden wieczór. Nie umiem (lub nie lubię) robić kilku rzeczy jednocześnie. Lubię zagłębić się w zagadnienie i nim przesiąknąć, oddychać nim. Niestety (a może "stety") wszystkie te projekty są na teraz. Co w takich chwilach robić?
Słuchałam wczoraj Mediteusza (polecam gorąco w całości Jego podkast, a ten z 23 maja a propos mojego postu w szczególności), który polecała prostą w swojej istocie METODĘ ALBO-ALBO. Polega ona na wypisaniu wszystkich skutków wynikających z podjęcia działania i braku tych działań. Czyli piszemy: nie mogę się zmobilizować do diety/nauki/sprzątania itd. Kartkę dzielimy na pół i po obu stronach piszemy: ALBO. Po lewej wpisujemy, co się stanie, gdy nie podejmiemy działań, a po prawej - gdy podejmiemy działania. No i zapisane czarno na białym rozwiązania rozwiewają wszelkie wątpliwości. Bo jeśli przeczytamy zapisane skutki braku działań, a będą tam: choroba, brak samoakceptacji / niezdany egzamin, powtarzanie klasy / brud w domu, niezadowolenie, wstyd przed gośćmi, a po prawej: akceptacja, poczucie sprawczości, zadowolenie / udane wakacje / porządek etc., to właściwie nie ma już wątpliwości. I przystępujemy do działania.
Drugą metodę "kupiłam" od Bogny Gąsiorowskiej podczas kursy MBSR. PYTNIA KARTEZJAŃSKIE, otwierają oczy. Jeśli jest coś, co wymaga Twojego zaangażowania, ale nie chce Ci się, brakuje Ci motywacji, wahasz się, odpowiedz sobie na cztery pytania. Niech to będzie sprawa z nauką.
Pierwsze pytanie: co się stanie, gdy to zrobię?
Drugie pytanie: co się stanie, gdy tego nie zrobię?
Trzecie pytanie: co się nie stanie, gdy to zrobię?
Czwarte pytanie: co się nie stanie, gdy tego nie zrobię?
Widać, że jest to rozszerzona wersja METODY ALBO-ALBO. Spróbujmy przez nią przejść.
Pierwsza odpowiedź: Zdam egzamin, zdam do następnej klasy. Będę mieć piękne wakacje. Będę radosna i zadowolona. I na dodatek: będę mieć wiedzę.
Druga odpowiedź: Będę mieć czas wolny. Być może nie zdam egzaminu, nie dostanę promocji. Wakacje będą zepsute z powodu widma poprawki. Będę mieć poczucie bycia gorszym.
Trzecia odpowiedź: Nie będzie mi źle, smutno. Ominą mnie komentarze rodziców w stylu: a nie mówiłam? Nie trzeba będzie wydać pieniędzy na wakacyjne korepetycje. Nie nabawię się stresu.
Czwarta odpowiedź: Nie będę mieć poczucia własnej wartości. Nie dostanę się na studia, nie otrzymam promocji. Nie pojadę na obóz, który miał być nagrodą za zdanie do klasy kolejnej/ukończenie szkoły. Nie będę mieć pięknych wakacji.
Mnie PYTANIA KARTEZJAŃSKIE stawiają na nogi i motywują. Przypominam sobie co jakiś czas te moje pierwsze odpowiedzi, których udzieliłam na pytania zadane na kursie MBSR. I za każdym razem uśmiecham się szeroko do siebie, bo chyba mi weszły głęboko w podświadomość i cały czas od tamtej pory moje działania są ukierunkowane na to, by realizować wersję: co się stanie, gdy to się stanie.
Można zapytać, co zrobić, gdy się chce, ale nie wiemy, jak zacząć, nie mamy narzędzi, pomysłu, zapału, wytrwałości. Masz znajomych. Masz dostęp do Internetu. Pytaj, szukaj, poproś o pomoc kogoś, kto ma te narzędzia. Małymi krokami. Ale zawsze do przodu.
Nigdy nie jest tak, że nie ma wyjścia z sytuacji. Zawsze są dwa wyjścia. Można działać. I nie działać. Brak działania to też wybór. A za nim żal, frustracja, zniechęcenie. Wybór - jak zawsze - należy do każdego z nas.
Nie wiem, jak Ty, ale ja rozkładam kolejną kartkę do PYTAŃ KARTEZJAŃSKICH:)
Comments