top of page

Granice a miłość.

Zdjęcie autora: magicznaprzestrzenmagicznaprzestrzen

Granica. Miejsce, w którym kończy się jedno, zaczyna drugie. Linia, za którą wszystko jest inne.


Kiedyś, gdy chodziłam do szkoły podstawowej, a nawet do liceum, wyjazd za granicę był czymś (dla mnie) nieprawdopodobnym. Wkroczeniem do obcego, czytaj: lepszego, świata. Wejściem tam na chwilę. W roli gościa, niemal oznaczonego i widocznego z daleka: uwaga, obcy. Owszem, moja koleżanka jeździła regularnie z rodzicami do Bułgarii. Owszem, mój kuzyn – jako marynarz – bywał w różnych krajach. Owszem, pojechałam dwa razy do NRD na obóz. Ale to wszystko potwierdzało jedynie, że jest granica, której przekroczenie jest wydarzeniem.


Żyłam więc w kulturze ja-świat, ja-ty. Tu, gdzie kończę się ja, zaczyna się coś innego. Tam, gdzie kończysz się ty, zaczyna się coś innego. Opozycja. Niekoniecznie wroga, ale z pewnością nie przyjazna. Nigdy wszak nie wiadomo, co zrodzi się w głowie tego, kto jest poza moją granicą. Poza granicą skóry. Czułam tę granicę długie lata. Ponad pół wieku. Ponad pół wieku w poczuciu swojej inności, szczególności. Czasem – jak człowiek Pascalowski, obcy we Wszechświecie.


Ten obraz jest właśnie o granicy. O tym, co można spotkać poza sobą. I jak bardzo różni się to od tego, co jest we mnie.


Gdy na niego patrzę, uśmiecham się, bo widzę, jak wszystko jest złudne. Stwarzamy (my, czyli kto?) sobie koncepcje, budujemy teorie i pozwalamy, by zaczęły nas ograniczać. Jesteśmy tak bardzo do nich przywiązani, że nie przychodzi nam do głowy, by poddać je w wątpliwość. Zagnieżdżeni w króliczym futerku, jak to określił w Świecie Zofii J. Gaarder. Jest wygodnie, znajomo, bezpiecznie. To poczucie bezpieczeństwa nam szkodzi. Zrobimy wiele, jeśli nie wszystko, by czuć się bezpiecznym. A granica jest jednym ze sposobów utrzymania tego bezpieczeństwa. Tak nam się przynajmniej wydaje.


Wyrzucamy poza granicę osad tych, którzy nie przestrzegają zasad gromady. Wyrzucamy poza granice swoich domów tych, z którymi nie możemy się porozumieć. Wyrzucamy poza granice swoich serc tych, którzy nas zawiedli. I uszczelniamy owe granice.


I uszczelniamy te granice. Budujemy mury, zakładamy zamki, łańcuchy, stawiamy na straży żołnierzy, zabijamy miłość. Już nam nie zagrożą, myślimy. Wszak nasze bezpieczeństwo chroni zamek, wojsko, zamrożone serce. Postawiliśmy mocne granice, za które nie wpuścimy tego, kto jest inny, obcy, kto zagraża. Stawiamy granice wirusom, szczepiąc się i nosząc maseczki.


Tylko czy aby na pewno nasze działania mają jakikolwiek sens? Czy wirus się nie przedrze przez osłonę materiału czy szczepów wyhodowanych laboratoriach? Czy zamek w drzwiach zabezpieczy przed włamaniem? Czy żołnierze na granicy odstraszą wroga? Czy przekonanie, że już nie kochamy, uchroni przed zranieniem? Ima bardziej się zabezpieczamy, tym większy może nastąpić atak. Czy budowanie wielkiego muru nie wyzwala we „wrogu” mobilizacji do stworzenia narzędzi zdolnych do wyburzenia go? Czy nie zaczynamy chęcią zabezpieczenia swoich granic swoistej rywalizacji - kto potrafi więcej? Czy ja się lepiej ochronię, czy ty mnie skuteczniej zaatakujesz?


Czy stawianie granic nie prowokują ataku? I czy w ogóle coś takiego jak granica ma jakikolwiek sens? Gdzie kończę się ja, a zaczynasz ty? Czy tą granicą jest skóra? Czy przekraczasz moją granicę, uderzając mnie lub choćby dotykając, gdy tego nie chcę? Czy może stojąc o krok ode mnie, zamiast o trzy? Może przekraczasz moją granicę, gdy tylko czuję twój oddech? A może wystarczy, że zaczniesz pytać o sprawy osobiste? Może wystarczy, że spojrzysz w sposób, którego sobie nie życzę? Gdzie kończy się moja przestrzeń? Jakiej granicy nie wolno ci przekroczyć?


Patrzę na swój obraz sprzed trzech i pół roku. I widzę tam to, czego nie widziałam nie rozumiałam wcześniej. I nie jestem nawet pewna, czy rozumiałam, co malowałam. Raczej przeczuwałam intuicyjnie czy „rozumiałam pozarozumowo”. Jest na nim granica. Granica widoczna w kolorze. Nie da się jej nie zauważyć. Po obu jej stronach toczy się życie. Inne barwy. Kontarstowe. Bo poza granicą wszystko jest inaczej.


Tylko czy aby faktycznie? Czy to, co dzieje się na złotym tle, jest czymś innym od tego, co dzieje się na tle karmazynowym? A może to tylko nasze postrzeganie każe nam tak sądzić? Widzimy inne barwy, inne kształty i rozumiemy, że to coś innego. A dlaczego?


Czy granica skóry faktycznie oddziela dwa różne światy? Czy to, co jest po jednej stronie skóry – organy wewnętrzne, kości etc. - jest czymś innym niż to, co drugiej jej stronie?


A gdyby tak spojrzeć na to, co po tej pierwszej stronie skóry, jak na przestrzeń? Przestrzeń wewnątrz skóry. Przestrzeń. Po prostu. I na zewnątrz też jest przestrzeń. Skóra jest jedynie linią, która... Właśnie, która co? Czy ogranicza moje wnętrze, by się nie rozlało na zewnątrz? A gdy się skaleczymy, gdy nas rozcinają podczas operacji? Otwarta jest granica? Stajemy się jednym ze światem poza tą granicą? Może więc jest to ułuda? Może skóra nie jest żadną granicą? Można też się zastanowić, czy ta granica ja-świat jest czymś przynależnym do mnie, do świata, czy jest w ogóle tworem trzecim, niezależnym ani ode mnie, ani od świata. Czy skóra jest mną? Czy jest światem?


Zadaję te pytania, bo zastanawiam się nad istotnością granic. Nad podziałem nad ja-ty, ja-świat. Czy aby na pewno ten podział istnieje?


Bo może jest tak, że nie ma żadnego „ja” stojącego w opozycji do kogokolwiek/czegokolwiek? Może wymyślamy sobie w chorym umyśle to wszystko, by czuć się kimś wyjątkowym, innym od pozostałych? By mieć poczucie swojej wyjątkowości? By czuć się bardziej utalentowanym, ładniejszym, mądrzejszym? Albo bardziej doświadczonym przez los, pokrzywdzonym, oszukanym?


Może wystarczy zamknąć oczy i poczuć, że nie ma żadnych granic? Że to wszystko, co we mnie i poza mną, jest tym samym? I tak naprawdę owo „ja” jest czymś zupełnie innym niż dotąd się wydawało. Jest czymś innym niż suma rąk, nóg, tułowia etc.


Może zarzucenie wielkiej wiary w granice najpierw przyniesie pokój, a potem miłość? Czymkolwiek ona dla każdego z nas w tej chwili jest...

7 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

留言

評等為 0(最高為 5 顆星)。
暫無評等

新增評等
bottom of page