Tak bardzo szukamy odpowiedzi na zewnątrz siebie.
O tym trochę jest mój ostatni post na www.ewajoannasankowska.pl. Trochę też jest o tym, że szukanie tego, co ważne, na zewnątrz prowadzi donikąd, choć może dać na czas jakiś ułudę pełni. I może - jeśli zdamy sobie z tego sprawę i dobrze to wykorzystamy - być początkiem.
I tak sobie pomyślałam o tym, czy to wszystko, co oferuję w Magicznej Przestrzeni, nie jest plastrem na nieoczyszczoną ranę. A skoro pomyślałam, to i piszę w uczciwości wobec siebie i Ciebie.
Codzienność nam dokucza. Tak nam się wydaje. Wierzymy bowiem w siłę sprawczą pogody , klimatu, szalejącej gospodarki i polityki – krajowej i światowej, w siłę plotkarskiego języka sąsiadki z drugiego piętra, złośliwości dzieciaków z parteru, w siłę kumoterstwa, braku fachowości, a nawet – niech będzie – złego losu i zwykłego pecha. Nadajemy temu wszystkiemu sens. Dużo sensu. Więcej niż to warte. A potem uginamy się pod ciężarem tego, co sami wytworzyliśmy.
Czasem bywa tak – w tych optymistycznych wersjach – że zauważamy, iż zabrnęliśmy w ślepy zaułek. Jasno widzimy, że tak dłużej nie damy rady. I szukamy rozwiązań.
Mam pełną świadomość, że – jeśli stworzyliśmy sobie takie piekiełko – nie zdołamy w ciągu weekendu odkręcić tego wszystkiego. I dlatego proponuję to, co proponuję w Magicznej Przestrzeni.
Wiem też po sobie, że bardzo często droga do siebie widzie przez trudne rejony. I – aby przez nie przejść - a nie paść na twarz i już się nie podnieść, warto wspomóc się technikami o działaniu doraźnym. Warto dać sobie czas i przestrzeń tylko i wyłącznie dla siebie. Warto odłączyć myślenie o praniu, prasowaniu, o przygotowywaniu prezentacji, o szefie, o kredycie i o listopadowej aurze. Warto odczuć, jak zwalnia się napięcie karku. Warto poczuć w sobie nieznane wcześniej wibracje wywołane dźwiękami mis czy gongów. Warto dać się porwać obrazom. Warto odczuć wrażenia w dużym palcu u nogi. Warto odczuć lekkość swojego ciała. Warto pozwolić łzie, by spłynęła, Warto się spotkać z innymi kobietami i rozpoznać w ich opowieściach siebie. Warto pomyśleć nawet tylko o swojej fizyczności i dobrać kolory, by poczuć się pewniej, czy zadbać o twarz.
Więc nie, to, co proponuję w Magicznej Przestrzeni, nie jest oszustwem i stratą czasu. Przeszłam tą drogą zanim wprowadziłam te usługi do swojej oferty.
Analiza kolorystyczna (Dorota Szcześniak – Kosiorek, dziękuję Ci bardzo) dała mi pewność siebie, gotowość na nowe i odwagę dotyczącą nie tylko wyboru koloru bluzki.
Joga twarzy tę pewność utrwaliła i wyposażyła w akceptację. Dała też wiedzę dotyczącą związku między dietą, snem, ruchem, ćwiczeniami a zdrowym wyglądem. Agnieszka Wyszyńska-Paluch, której to zawdzięczam, ma holistyczne podejście do piękna.
Godziny w misami i gongami w Rewalu i Garbiczu (Małgosia Musioł, Ewa Ripołowska – jestem Wam wdzięczna) dały mi chwile tak pięknego i nieporównywalnego z niczym relaksu, nie tylko psychicznego, emocjonalnego, ale też fizycznego, że z całego serca polecam każdemu kąpiel w dźwiękach i masaż. Dla mnie koncerty zawsze były wędrówką w otchłani Kosmosu. Podróżą w nieznane, tajemnicze, ale przyzywające. Zawsze na granicy metafizycznego doświadczenia.
Kręgi kobiet (Marta Duczman, przesyłam ogrom miłości) spełniły moje marzenie o czerwonym namiocie. Stały się realizacją snu o snuciu opowieści, w których można się wzajemnie przejrzeć. To przeglądanie się w drugiej kobiecie pokazuje, gdzie jestem sama. Którędy idę. Czy mi z tym dobrze. Czasem można zobaczyć, że się błądzi. Że lepiej może by było skręcić, zatrzymać się, zastanowić. Bogactwo przeżyć i doświadczeń dostępnych podczas kręgu jest otwartą księgą czekającą tylko na to, by zacząć wertować jej karty.
Joga nidra (Sara Siemaszkiewicz, nawet nie wiesz (a może wiesz), jakim momentem zwrotnym okazało się dla mnie spotkanie Ciebie) pojawiła się w moim życiu, gdy podjęłam decyzję o odejściu z etatu. Po tygodniu intensywnej pracy z intencją wróciłam do domu i zarejestrowałam firmę. Zaczęłam realizować to, co jeszcze przed kursem nauczycielskim było decyzją o odejściu, ale bez myślenia o konkretnych krokach. Nidra jest dla mnie – poza relaksem, który i owszem niesie ze sobą; poza spotkaniem ze sobą w sensie fizycznym; poza uważnością na siebie – także okazją do stanięcia w swojej prawdzie. Pozwala na wgląd w siebie. Daje pewność, że jest się tym, czego się chce. Mobilizuje do działania.
I ostatnim elementem, który – wraz z jogą nidrą – są łącznikiem między Magiczną Przestrzenią a Harmonią i biznesem – jest gra Podróż bohatera (Katarzyna Karska, dziękuję po stokroć). Jest bardzo praktycznym narzędziem stawiania sobie celów, dostrzegania swoich zasobów, nazywania wyzwań, dokonywania wyborów, ustalania planów, mobilizowania do działania. A przy tym daje dużo frajdy, zabierając w metaforyczną podróż po planszy.
Przeszłam przez to. Doświadczyłam. I wiem, że były to wszystko milowe kroki układające się w logiczną całość i prowadzące tam, gdzie – być może – bez nich nie odważyłabym się wyruszyć.
Są ludzie, którzy trafiają na jedną książkę i otwiera im ona oczy na wszystko. I nie muszą czytać innych. Nie potrzebują uczestniczyć w warsztatach, kursach etc.
A są ludzie, którzy idą, zbierając doświadczenia, wiedzę, umiejętności. Którzy składają sobie wszystko w całość jak puzzle. I widząc wyłaniający się obraz, drżą najpierw z niecierpliwości, potem z niedowierzania, aż wreszcie z zachwytu nad tym, co się wyłania krok po kroku.
Nie każdy potrzebuje takiej samej ilości elementów tej układanki. Można – całe szczęście – wybierać dla siebie to, co czujemy, że nas wesprze. I to proponuję w Magicznej Przestrzeni.
I tak, jak joga nidra i Podróż bohatera są łącznikiem między moimi dwiema markami, tak Vedic Art jest tym, co spaja je obie. Jest tym, co nadaje sens istnieniu i mojej działalności, i mojemu. Jest tym, co – w mojej ocenie – może wskazać sens i cel. Moja wdzięczność dla Ariany Karimy, Kasi Jaworskiej, Jacka Poteralskiego i Haliny Łuckiej nie mieści się w słowach. I wdzięczność wobec siebie, że byłam gotowa spotkać na swojej drodze tych, którzy otworzą przede mną te drzwi. I wdzięczność wobec siebie, że zechciałam sprawdzić, co za nimi jest.
Czy to zamyka podróż? Nie. Zdecydowanie nie. Potykam się, upadam. Ale mam już więcej sił, by się podnosić. Bo widzę sens i cel.
I wiem, że odpowiedź jest wewnątrz każdego z nas. A droga do tego wnętrza bywa różna.
Comentários