Dzisiaj chciałam napisać o kursach, warsztatach i szkoleniach, ale tekst wymknął mi się spod kontroli i jest tekstem o Ludziach. I chyba to jest ważniejsze. Zatem dzisiaj o Ludziach, a warsztaty poczekają do następnego razu...
Siedemnaście lat temu, gdy byłam na urlopie zdrowotnym, rozpoczęłam naukę w Studium Psychotronicznym w Warszawie. Nauka tam była efektem poszukiwań sensu w świecie. Do dzisiaj ciepło wspominam troje Nauczycieli, którzy otworzyli mi oczy na wiele rzeczy.
Pierwszym jest Anna Wojtowicz, która mnie wprowadziła w arkana tarota, numerologii i astrologii. W mądry sposób pokazywała zależności między naszym życiem a tymi dziedzinami. Przez jakiś czas byłam zafascynowana wszystkimi trzema. Dzięki Ani wiem, że warto wiedzieć, jakie energie wpływają na nasze działania i emocje, bo jesteśmy połączeni ze Wszechświatem, ale na swoje życie mamy wpływ tylko i wyłącznie my sami. Zarówno tarot, jak i numerologia, jak i astrologia pokazują możliwości i potencjały. Można i warto z nich korzystać, jeśli potrzebuje się wsparcia jakiejś wyższej siły. Na pewnym etapie jednak zaczyna się okazywać, że kreujemy swój świat takim, jakim chcemy go widzieć i nie potrzebujemy już zawierzać niczemu innemu poza sobą. Choć nie przeczę, że sięgam co jakiś czas do wszystkich trzech sposobów, by skonfrontować to, co się dzieje w moi życiu ze swoimi natalnymi uwarunkowaniami czy aktualną sytuacją energetyczną.
Drugą Osobą jest Renata Paczkowska, która wprowadziła mnie w świat ziołolecznictwa oraz apiterapii. Miodem mój Mąż leczył sobie stawy, a zioła zostały ze mną dotąd. Zresztą pracę dyplomową pisałam właśnie z ziołolecznictwa na temat Ziół w życiu dawnych Słowian. Ta miłość do ziół powróciła też podczas pandemii, gdy postanowiłam zrobić studia podyplomowe z ziołolecznictwa i fitoterapii.
Trzecią Osobą jest Aleksander Wierzbiński, z którym kontakt utrzymuję do dziś, a który otworzył mi oczy na piękny świat Energii na zajęciach z bioterapii, na ogromną wiedzę dotyczącą medycyny Wschodu. Wiedza dotycząca energii, a nawet Energii, jest mi bliska do dziś, albowiem uważam, że wszystko jest energią i znajomość praw jej dotyczących może odmienić i ułatwić życie. Medycyna Wschodu zaś to wiedza tak obszerna, że nie sposób jej ogarnąć. Mam tu też - poza wielkim respektem wobec niej i wobec ludzi, którzy ją tworzyli - kilka otwartych pytań dotyczących tego, czy aby na pewno wszystkie jej elementy są odpowiednie dla człowieka żyjącego w kulturze Zachodu. Na pewno jednak jest w niej tyle mądrości, że można by - kierując zaleceniami tejże medycyny - utrzymać swój organizm w całkowitym zdrowiu i dobrej kondycji. Z Alkiem jeździłam też po zakończeniu nauki w Studium na - między innymi - mocne warsztaty poświęcone starości i umierania czy przepiękne i wspaniałe dotyczące energii modlitwy Ojcze nasz. Alek jest moim niekwestionowanym Mistrzem i jestem bardzo wdzięczna Wszechświatowi za to, że nasze drogi się skrzyżowały.
A skoro mowa o ludziach, którzy mnie inspirują, chciałabym wspomnieć jeszcze o kilku Osobach.
Pierwszą z nich jest Bogna Gąsiorowska, która wprowadziła mnie w świat mindfulness. Była moją pierwszą mindfulnessową przewodniczką. Jej spokój, opanowanie, rozsądne spojrzenie na świat, logiczne myślenie, szerokie horyzonty, przedsiębiorczość, a przy tym serdeczność i ciepło są dla mnie kwintesencją uważnego Nauczyciela i Mistrza. Bogna jest bardzo autentyczna w swoim przewodnictwie i to właśnie dzięki Niej mindfulness stał się podstawą mojego nowego życia.
Drugą jest Ewa Ripołowska, którą pokochałam od pierwszego wejrzenia na warsztatach masażu misami dźwiękowymi organizowanymi przez Małgorzatę Musioł z Peter Hess Akademia. Z niewiadomych powodów poczułam, że łączy nas jakieś powinowactwo dusz i gdy ponad rok później zaczęło się okazywać, jak bardzo nasze życie jest podobne, zrozumiałam, że po prostu musiałyśmy się spotkać. Ewuni zawdzięczam potwierdzenie tego, że Nauczyciel może być naturalny i kochany. Fakt, że mieszka niedaleko ode mnie i mogę utrzymywać z Nią kontakt, jest dla mnie bardzo ważny.
Trzecią Osobą jest Agnieszka Wyszyńska-Paluch, która wprowadziła mnie w arkana jogi twarzy. Z Agnieszką też pozostaję w kontakcie do dziś, a Jej profesjonalizm jest dla mnie wzorem do naśladowania. Śledzę rozwój Jej kariery i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co i jak dzieje się w Jej życiu.
Czwartą Osobą jest Sara Lilia Siemaszkiewicz, u której byłam na warsztatach nauczycielskich jogi nidry. Sara jest dla mnie uosobieniem wiedzy tkwiącej w każdnym człowieku i mistycyzmu. Gdy o Niej myślę, czuję wzruszenie i ciepło, które ogarnia moje ciało.
Piątą Osobą jest Ariana Karima, która pokazała mi świat vedic art. Szóstą zaś - Halina Łucka, u której robiłam drugi stopień nauczycielski tej metody. Ariana zaczęła to, co Halina rozwinęła, a co stanowi w tym momencie dla mnie sens istnienia. Jestem głęboko wdzięczna za otworzenie mi oczu na to, co Jest. Vedic art stał się dla mnie poetycką ilustracją Wszeświata.
Siódmą Osobą jest Marta Duczman, która sprawiła, że trzymanie kręgów kobiet tak bardzo wypełniło moje życie. Marta ma w sobie to coś, co łączy pełen profesjonalizm z ciepłem i sprawia, że wszystko staje jest proste.
Ósmą Osobą jest Dorota Szcześniak-Kosiorek, która wyposażyła mnie w pewność siebie. Pewnie nie do końca świadomie, bo kurs analizy kolorystycznej nie jest wprost o pewności, ale bez dwóch zdań pomaga w jej uzyskaniu. Myślę, że po spotkaniu z Dorotą wyprostowałam kręgosłup.
Dziewiątą Osobą jest Katarzyna Uramek, dzięki której zyskałam potwierdzenie, że kwestie związane z kobiecością są ważne i chcę się nimi zajmować.
Bardzo ważną Osobą jest dla mnie moja Kuzynka, czy właściwie żona Kuzyna, która także kroczy drogą rozwoju duchowego. Może nie zawsze odnajdujemy się w stu procentach z Dominiką w naszych wyborach i podejściu do różnych zagadnień (co też jest niezwykle ciekawe), ale uwielbiam rozmowy z Nią, szczególnie te na żywo. Są niezwykle wspierające i inspirujące. Jest dla mnie bardzo ważną osobą na mojej ścieżce.
Kolejną Osobą jest Małgosia, którą poznałam na warsztatach masażu misami, a potem byłam z Nią i na gongach, na nidrze, na liderkach kręgów. I poza warsztatami. Margot, jak lubię na Nią mówić, jest Kobietą o szerokich horyzontach, niebojącą się wyzwań, odważną w swoich poszukiwaniach, pewnie kroczącą swoją drogą. Potrafi spojrzeć na siebie z uważnością i autorefleksją. Kontakty z Nią są dla mnie niezwykle budujące.
Jest też Ola, widząca świat duchowy, posiadająca niezwykłą wiedzę i mająca wgląd w siebie i świat duchowy. Jest dla mnie przykładem kogoś, kto ma wiedzę, prawdziwą wiedzę i jest przy tym skromny. Choć właściwie to właśnie tak jest. Jeśli się ma Wiedzę (nie przypadkiem dużą literą), to się nią nie afiszuje, nie krzyczy, że się jest mądrym i się tyle wie i tyle potrafi. Spotkanie z Olą dało mi wiarę w to, że wszystko jest właściwe.
Są też takie Osoby jak Mistic Ann, dzięki której ugruntowałam w sobie przekonanie, że można być delikatnym i silnym jednocześnie; jak Karolina, która mi pokazała, że pewność siebie, wiara w siebie dają poczucie adekwatności; jak Magda, która - tak jak i Jej Mama, Ada udowadnia, że kobiecość i pewność w biznesie mogą iść w parze; jak Aly Marta, od której otrzymałam nieoczekiwane wsparcie i dzięki której widzę, że można tworzyć życie na własnych warunkach.
Moje serce wypełnia także wdzięczność do dziewczyn z kursu jogi nidry: Basi, Violet, Olgi i Maszy, z którymi mamy grupę wsparcia na fb.
Jest moja Kuzynka, Marta, która też wędruje drogą rozwoju i z którą bardzo lubię rozmawiać.
Są też Osoby, które mnie po prostu wspierają, jak mój Mąż, moja Przyjaciółka, Olga, czy kolejna Kuzynka, a właściwie żona Kuzyna, Magdalena (wraz z moim Kuzynem, ich Synami i Rodzinami). Są Koleżanki, takie jak Monika, Edyta, Natalia, Iwetka, Małgosia, Ada, Magda, Karina, Karolina, Ala, Anika, Kasia, Hania, Justyna, Magda, ktore mi kibicują. Są moje Klientki, dla których olbrzymim przywilejem jest robić to, co robię. Klientki, które stają się Znajomymi, Koleżankami, Kobietami spotkanymi w Drodze....
Myślę, że spotykamy na swej Drodze te osoby, które nam pomagają swoją wiedzą, miłością otuchą, ale też i takie, które zmuszają nas do działania swoją ignorancją, oschłością, rzucaniem kłód pod nogi. Czasem jest tak, że to te drugie motywują nas bardziej, bo nie chcemy dłużej tkwić w jakimś miejscu czy relacji. Nie będę o nich pisać, ale ci, którzy mnie znają, wiedzą, że bez kilku takich właśnie osób, nie byłoby mnie w tej chwili w takim właśnie miejscu. Tak więc im też należą się gorące podziękowania:)
"Gdzie jest Skupienie tam idzie Wola Twoja...".
Jesteś Ewa najpiękniejszym, najprawdziwszym dowodem na prawdę tego motta..
Dziękuję Wszechswiatu, że jesteś.
Aleksander