"Kiedy poczułam, że nie potrzebuję nikogo do szczęścia, że sama w sobie jestem całkowicie kompletna i pełną i nie muszę czerpać siły od drugiego człowieka"...
To cytat z Miłości, książki Agnieszki Maciąg. Cytat, który wskazuje na to, że to, co najważniejsze, jest w nas. Nie uda się nasze życie, jeśli będziemy uzależniać swoje szczęście od drugiego człowieka. Maciąg pisze o emocjonalnej samodzielności. Właśnie nie niezależności. Żyjąc wśród ludzi, jesteśmy współzależni. Ale to nie odbiera nam samodzielności właśnie. Ani decydowania o tym, co czujemy. Ani dobrowolności w relacji. Ani samostanowienia.
W książce jest też miejsce na refleksje dotyczące miłości do naszego ciała. Jest ono wprawdzie tylko furgonetką wynajętą na tę ziemską podróż, ale i o takie wynajęte auto trzeba dbać. To wynika z czystej logiki. Jeśli chcemy dokądś dojechać, zmieniamy olej, dolewamy benzynę i co jakiś czas oddajemy auto do przeglądu, żeby fachowiec sprawdził, czy ukryte przed nami elementy, są sprawne. Z naszym ciałem jest tak samo. Jeśli chcemy zwiedzać świat, chodzić po górach, tańczyć, spacerować, to trzeba zadbać o stawy, układ pokarmowy, limfatyczny itd. Ciało jest bardzo ważne, bo bez niego nasze życie na Ziemi byłoby niemożliwe.
Maciąg poświęca też czas umysłowi, który będąc systemem odtwórczym, sam z siebie nie kreujemy. Kreacja płynie z duszy. Ale to nie znaczy, że umysł jest naszym wrogiem. Są sposoby na to, by go przechytrzyć w taki sposób, by przestał bojkotować nasze próby dokonania w życiu zmian, a zaczął wspierać. Gdy nauczymy się słuchać podszeptów duszy, nasze życie stanie się piękne, twórcze, radosne i spełnione. To jest dostępne dla każdego, czasem tylko trzeba wykazać się nieco wiekszym sprytem.
Nie ma znaczenia, co się dzieje wokół nas. Ważne jest, co jest w naszym wnętrzu. To my interpretujemy rzeczywistość. To my nadajemy jej znaczenie. To my narzekamy, złorzeczymy lub dostrzegamy nadzieję. Od nas zależy, czy zaczynamy dzień od słuchania wiadomości podczas śniadania, czy od śpiewania mantr, medytacji. My kreujemy nasze życie. No chyba że pozwolimy na to innym. Ale to ciągle nasza decyzja.
W książce znajdziemy liczne refleksje dotyczące różnych emocji wpływających na nas. Nie jest możliwym żyć pełnią życia, gdy niesie się bagaż żalu, nienawiści, frustracji. Odpuszczenie tych emocji to spore wyzwanie, które jednak jest konieczne, by móc oddychać pełną piersią.
Przebaczenie jest w sumie ważne nie że względu na osobę,której przebaczamy, a na nas samych. Fakt, że przebaczymy, nie oznacza rzucania się w ramiona. Oznacza przerwanie więzi z emocją, która ciągle trzyma nas przy sobie.
Żyjemy w świecie materii, ale to nie ona jest ważna. Ważne jest, co robimy z tą częścią nas, która jest odwieczna. I być może naszym zadaniem nie jest wcale wychowanie dzieci, wybudowanie domu, obrona słabszych, ale podnoszenie swoich wibracji. I można to robić na różne sposoby. Także poprzez budowanie mostów, sadzenie drzew, opiekenad innymi. Nie chodzi o to, czym się zajmujemy. Chodzi o to, czy robimy to z miłością.
I tu się pojawią pytanie, jak osiągnąć stan miłości nie do konkretnego człowieka, a miłości absolutnej. Mantruj. Medytuj. Afirmuj. Wizualizuj. Relaksuj się. Uwierz, że jesteś kimś więcej niż tylko tą białkową powłoką, ale dbaj o nią: jedz zdrowo, ruszaj się. Oglądaj i czytaj wspierające filmy/książki. Zrezygnuj z tych, w których jest przemoc. Otaczaj się łagodnymi, dobrymi, inspirującymi ludźmi. Słuchaj ptaków, szumu Morza. Bądź prawdziwie.
コメント