top of page

Boisz się siebie?

Zaktualizowano: 28 cze 2023


Pada sobie co jakiś czas. Lubię deszcz. Chyba nawet latem bardziej niż kiedy indziej, bo niesie ochłodę po upałach. Tak więc jestem zadowolona. Ale też ciśnienie atmosferyczne powoduje, że chce mi się spać i mam obniżone samopoczucie. W związku z tym podręcznik leży i patrzy z wyrzutem, laptop otwarty na stronie Magicznej Przestrzeni patrzy z wyrzutem, podłogi wyzierają spomiędzy kurzu i patrzą z wyrzutem.


No i dobra. Teraz jest czas na zadbanie o siebie. Nawet, jeśli to zadbanie jest czasem nierobienia. Bywa i tak. Jeśli nie dzieje się zbyt często i nie w kluczowych momentach, to warto odpuścić. Przyznać, że ma się taki troszkę bardziej wymagający czas i odłożyć sprawy na bok. Czasem na kilka godzin, a czasem na kilka dni.


Pamiętam, gdy jeszcze pracowałam w szkole, lubiłam rozpoczynać wakacje od generalnych porządków. To było swoiste oczyszczenie z energii pracy. Ale jeśli nie zaczęłam tego robić pod koniec roku szkolnego, to często przystąpienie do tych prac odsuwało się w czasie, gdyż zwyczajnie potrzebowałam nic nie robić przez czas jakiś. Potrzebowałam czasu odpoczynku od emocjonalnego zaangażowania się w sprawy dzieci/młodzieży, od idiotyzmów biurokracji, której w szkole jest sporo i często niczemu nie służy, wreszcie od atmosfery, która w wielu szkołach nie jest wspierająca z racji i systemu, i bezradności, i poczucia braku sprawczości, i paru innych aspektów.


I te dni, które potrafiły się przerodzić w tydzień, a w skrajnych przypadkach w dwa tygodnie, po prostu nie robiłam nic. Te lata, gdy stan mojej bezczynności sięgał dwóch tygodni, nie były łatwe. A świadomość, że oto minęła jedna czwarta urlopu, nie pomagał. I wiem, że trzeba sobie narzucić jakieś ramy, granice tego odpuszczenia. Może bowiem najnormalniej w świecie wszystko się rozejść.


Ale na pewno nie można gonić przed siebie jak chomik wewnątrz karuzeli. Nie można bezrefleksyjnie robić, robić, robić. Dlaczego? A no dlatego, iż - gdy się zorientujemy, że już zupełnie opadliśmy z sił - może być za późno.


Prawda jest taka, że nie potrafimy odpoczywać. Wielu ludziom się wydaje, że kilka godzin snu i dwa tygodnie urlopu na działce wystarczą, by mieć siłę do funkcjonowania. Tak. Do funkcjonowania. Do życia. Ale w jakiej jakości? Czy mamy tyle siły, by codziennie się śmiać, marzyć, spacerować? Jeśli nie, to nie jesteśmy wypoczęci. Czy mamy siłę, by wyjść poza narzekanie, biadolenie, plotkowanie? Jeśli nie, to nie jesteśmy wypoczęci.


Czy odpoczynek jest równoznaczny z oglądaniem serialu za serialem, filmu za filmem? Czy odpoczynek to przesiadywanie przed monitorem? Czy odpoczynek to scrollowanie ekranu telefonu? To nie jest odpoczynek. To jest sposób zabicia czasu. Ale nie ma nic wspólnego z czasem, w którym ciało, psychika się regenerują. Nawet jeśli te czynności sprawiają przyjemność.


Jaka jest Twoja kultura odpoczynku? Czy nie mówisz sobie czasem, że odpoczniesz, tylko wcześniej zadbasz o bliskich? Odpoczniesz, tylko wcześniej zadbasz o dom? Odpoczniesz, tylko wcześniej obrobisz się z pracą? Odpoczniesz, tylko wcześniej zarobisz na coś (dom, auto, cokolwiek)? Odpoczniesz, tylko wcześniej... Nie odpoczniesz. Pojawią się dzieci. Pojawią się wnuki. Pojawi się dodatkowa praca. Pojawi się jeden z rodziców wymagających opieki. Pojawi się zyliard innych powodów. A często i wymówek.


Tak, wymówek. Bo podświadomie czujesz, że odpoczynek wymaga zatrzymania, a zatrzymanie sprowokuje wgląd w siebie. I tego się boisz.


Bo tam w środku są nieuleczone emocje, niezałatwione, przysypane kurzem niepamięci sprawy, niepozamykane relacje, niewyjaśnione spory.


To wszystko domaga się uwagi, ale brak odwagi powoduje, że wolimy się do tego nawet nie przyznawać. Odwaga jest bowiem kluczowa. Bez odwagi do przyjrzenia się sobie, nie ruszy się dalej. I dlatego wolimy biec przed siebie w kołowrocie życia niż się zatrzymać. Bo zatrzymanie jest ryzykowne.


Więc gdy przychodzi taki czas, że nic się nie chce. Że masz obniżone samopoczucie... Że nic nie cieszy.... Zatrzymaj się i posłuchaj siebie. Podczas pisania tego posta zrozumiałam, z czego wynikało moje zaniżone samopoczucie. Podczas niedzielnych zajęć na szkoleniu pojawiła się myśl, że sobie nie poradzę. Wtedy to był moment frustracji. Obśmiany przeze, bo tak bezpieczniej. Znasz to? Gdy obsmiewamy swoje wątpliwości, to one tracą znaczenie. Niestety, tylko teoretycznie. Tak naprawdę jest to zamiatanie pod dywan. I to uczyniłam. Więc i wczoraj, i dzisiaj snułam się, zrzucając na pogodę swój stan emocjonalny. Całe szczęście mi osobiście pomaga pisanie. I pomogło teraz. Odkryłam swój strach, straszek i już nie ma nade mną przewagi. Bo jak to nie dam rady. Dlaczego niby?


Więc o Ty się nie bój. Strach ma wielkie, brzydkie oczy. Ale przecież będziesz przy sobie. Będziesz ze sobą. Daj sobie czas na to, by przestać gonić swój ogon. Daj sobie czas, by usłyszeć, co domaga się powiedzenia. I zadbaj o siebie. Powodzenia!



21 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page