top of page

Odpuścić czy zacisnąć zęby?

Gdy wydaje się, że coś musisz, a nijak nie możesz się do tego zabrać, co o sobie myślisz? Że znowu nawalasz? Że cały świat przeciwko Tobie?


Właśnie mi się nie chce, bo od niedzieli boli mnie głowa. A wcale nie muszę. Sama sobie wyznaczyłam dni tygodnia na posty. Nikt mnie nie ukarze, jeśli nie napiszę. Nikt krzywym okiem nie spojrzy. Mogę więc nic nie zrobić.


Ale przecież idea jest jasna: posty we wtorki, piątki i niedziele. Co więc zrobić, gdy nie chce się, a "pracujesz na swoim"? Czy da się osiągnąć kompromis? Czy można zrobić tak, by wykonać pracę i nie doprowadzić do większego sponiewierania organizmu?


Czy wystarczy powiedzieć sobie, że przecież robi się to, co daje tyle radości? A jeśli na ramieniu przysiadł zły duch i szepcze, że o wiele więcej radości dałby w tej chwili duet: poduszka i koc? Znasz to, prawda? Wiesz, że powinno się, trzeba, należy, że to fajne, ale nie teraz, nie teraz, nie teraz...


Gdy pracuje się u kogoś, dla kogoś, sprawa jest prosta: musisz. Jeśli nie wywiążesz się z zadania, mogą Cię dotknąć konsekencje. A gdy robisz coś dla siebie? To nie musi być praca. To może być coś, do czego się zobowiązałaś/-eś sam/-a przed sobą. Codzienny spacer, gimnastyka, dziesięć nowych słówek z hiszpańskiego, rozdział książki, cokolwiek...


Czy nie jest tak, że gdy wisi nad nami termin, z którego ktoś nas rozliczy, potrafimy się zmobilizować, a gdy mamy zrobić coś sami dla siebie, częściej pozwalamy sobie na odsunięcie rzeczy na później? Możesz powiedzieć, że to normalne, bo obowiązki nas zmuszają do aktywności. W porządku. A gdybyśmy ten obowiązek zamienili na obietnicę?


Jak to jest z obietnicami dawanymi innym i sobie? Dotrzymujesz obietnic? Dlaczego? Bo tak należy? Z przyzwoitości? Żeby nie zszargać swojego imienia? Żeby nie rozczarować? Żeby móc liczyć na rewanż? Czy to nie tak jak z obowiązkami w pracy? Wywiązujesz się w obawie przed zwolnieniem, zaprzepaszczeniem awansu, podwyżki czy złą opinią? A obietnice dane sobie? Co z nimi?


Oj dobra... Jutro... Od poniedziałku... To nie jest ważne...Najpierw coś innego...


Wychodzi na to, że wszyscy wokół są dla Ciebie ważniejsi od Ciebie samej/samego. Że Ty to na końcu... Jak już oddasz trzy czwarte swojego życia innym i stwierdzisz w późnej starości, że oto życie się kończy, a Ty nic nigdy dla siebie.... A Ty ciągle o innych, dla innych... Służba innym ludziom, szczególnie tym potrzebującym, jest bardzo ważna i wzniosła, ale...


... ale kiedy zrozumiesz, że tylko wypoczęty, zdrowy, zadowolony człowiek może służyć innym?


Dlaczego nie obiecasz sobie, że zadbasz o siebie? Na różne sposoby, bo różne rzeczy są ważne w różnych momentach życia... Może wyłącz telewizor i otwórz okno, by posłuchać ptaków? Może wyjdź na spacer, pojedź dokądś rowerem? Może poczytaj książkę? Może zacznij chodzić wcześniej spać? Może przestań robić śniadania dorosłym dzieciom i mężowi (o ile mają po dwie sprawne ręce)? Może pospotykaj się z przyjaciółmi? Może połóż się i nie rób nic?


Nie, nie namawiam do lenistwa. Mówię o tym, że warto czasem się zatrzymać, złapać oddech, by...


... zacząć dotrzymywać obietnic danych sobie. Co sobie obiecałaś/-eś ostatnio? Może 1 stycznia, może w dniu urodzin, może na początku tego miesiąca lub miniony poniedziałek? ZRÓB TO.


Czas zacząć dotrzymywać obietnic danych sobie. Czas zacząć szanować siebie tak bardzo, jak szanujemy innych. Dotrzymujemy obietnic danych innym? W czym jesteś gorsza/-y od Twojej przyjaciółki, że dotrzymujesz obietnic danych jej, a tych danych sobie już nie? Dlaczego wszyscy wokół są ważniejsi od Ciebie? Wiesz, że zmęczona/-y Ty, nieszczęśliwa/-y Ty, chora/-y Ty, umierająca/-y Ty nie przyczynisz się do pomnożenia szczęścia?


Żeby dać innym to, co chcesz dać, musisz najpierw zadbać o swój dobrostan. I, czy Ci się to podoba, czy nie, dotrzymywanie słowa danego sobie wpływa bardzo na ów dobrostan.


Tak więc kiedy wydaje Ci się, że musisz, a Ci się nie chce...


... To po pierwsze wsłuchaj się w siebie i zdecyduj, czy Ci się nie chce, bo źle się czujesz, czy masz lenia, czy nie masz siły, czy lekceważysz to zadanie...


Czy przełamanie się przyniesie coś dobrego? Czy wręcz przeciwnie, padniesz i się nie podniesiesz?


Nie dam prostej recepty. Ale wiem, że przede wszystkim trzeba umieć się słuchać. Jeśli odłożenie czegoś przyniesie korzyść i po odpoczynku wykonasz zadanie lepiej, nie wahaj się i odpocznij. Jeśli masz zrobić coś dla kogoś kosztem swojego zdrowia, zadaj sobie pytanie, czy ten ktoś Cię wyleczy... i zadbaj o siebie. Jeśli odłożenie obietnicy danej sobie sprawi, że sprawa może ulec przedawnieniu, rozmyć się, może jednak warto zacisnąć zęby?


Tak oto post, którego żywot był niepewny, dobiega końca, a ja mogę uśmiechnąć się do siebie zadowolona, że dotrzymałam obietnicy danej samej sobie. Szczególnie, ból głowy jakby mniejszy;)













17 wyświetleń2 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page