JEST
- magicznaprzestrzen
- 13 maj
- 2 minut(y) czytania

Nieboskłon. To, co w nas.
Błękit niesie klarowność. Niepewność przemienia się w pewność. Wahanie w oczywistość. Nie na półtonów, półsłówek. Domyśleń. Dopowiedzeń. Nadinterpretacji.
Jest to, co jest. A tego, czego nie ma - nie ma.
Czy aby na pewno to rozumiemy? A może zbywamy śmiechem jak truizm? Że niby takie oczywiste, że nie ma co się zatrzymywać i zastanawiać.
Czy aby na pewno? Bo może tylko prześlizgujemy się po powierzchni bytu? Może jedynie wydaje się (sic!) nam, że coś jest poza granicą naszej skóry? Bo może owa granica nie jest wcale tym, co jest? I może nie ma ani tego ciała, ani tego, z czym - jak się nam wydaje - graniczymy?
Czy aby na pewno można stwierdzić, że "ja jestem, ty jesteś, on/ona/ono jest"?
Czym jest to, co jest? Czy na pewno jest to, co - jak się nam wydaje - postrzegamy zmysłami?
Czy aby na pewno zawierzenie temu, co postrzegamy zmysłami, jest jedynym wyjściem?
Błękit. Białe chmury. Purpura i złotosłoneczne. Przenikanie.
Czy to przenikanie barw nie myli naszego umysłu? Nie wprowadza w błąd? Nie oszukuje, zakłamuje, zwodzi?
Bo może nie jest to do niczego potrzebne? Może jest tylko to, co jest. Tak na sto procent. Jest, było, będzie. Bez czasu. Bez początku i końca.
Czy, jeśli coś powstało, zaczęło istnieć, jest naprawdę? Skoro powstało, to znaczy, że kiedyś go nie było? Jakże więc: jest? Tak obiektywnie... Czy każdy może stwierdzić ten byt? A jeśli nie, to czy aby na pewno istnieje? Jeśli będzie miało swój kres, czy za sto lat można będzie stwierdzić: jest?
Więc jakże jest? Jest na trochę? Taki pół-byt? Ćwierć bytu? Byt na pół gwizdka? Czy to dalej byt?
Co jest bez początku i końca? Co JEST? Bez skazy, bez półśrodków, bez tonacji, przejść, cieni? Po prostu JEST?
Bez przymiotów zakładających gradację. Bez stopniowania. Bez "być może", "prawdopodobnie", "według mnie", "uważam, że"...
Byt, który jest.
To, co w nas prawdziwego. Wiesz?
Комментарии